1500 sklepów ubyło – co się dzieje?!

upadki sklepów w Polsce - trendy i zmiany na rynku

 

W pierwszym półroczu z rynku wypadło ok. 1500 sklepów. Pewnie pomyślisz, że to skutki pandemii koronawirusa, ale tak nie jest. COVID-19 tylko przyspieszył pewne procesy, z którymi zmagali się właściciele sklepów.


Choć minęło już kilka miesięcy, wszyscy pamiętamy, jak w kwietniu i maju ważyły się losy części najemców galerii handlowych. Dziś jednak galerie handlowe znów działają niemal w komplecie. W maju wróciło tylko ok. 40% klientów. W czerwcu jednak liczba odwiedzin wzrosła do ok. 60% w porównaniu do tego samego miesiąca 2019. W lipcu ten poziom doszedł do prawie 70% zeszłorocznego. Jest nieźle. W efekcie centra handlowe nie upadły (wyjątkiem jest łódzka Sukcesja, ale ona problemy miała od lat), a i najemcy wrócili niemal w komplecie.


Jak to więc możliwe, że w skali kraju przez pół roku ubyło aż 1,5 tys. sklepów?! Przyczyn jest kilka, a koronawirus wzmocnił procesy, które i tak zachodziły od lat. Według danych GUS w pierwszym półroczu 2020 ubyło w kraju przede wszystkim sklepów ogólnospożywczych. Z torbami poszło 470 ich właścicieli. Stracili biznes, za którym nie stał kapitał dużych sieci oraz siła przebicia w walce o towar i klienta. 


Drugimi, którzy upadali najczęściej, byli właściciele sklepów odzieżowych. Ubyło ich w skali kraju 264. Kolejne 162 sklepy to te z odzieżą używaną. Dalej są księgarnie – upadły 93. Sklepów obuwniczych straciliśmy 73, do tego 67 elektronicznych, 45 mięsnych i 37 meblarskich.


Zdecydowanej większości z nich nie zabił sam koronawirus, ale zjawiska, które przyspieszył. Po pierwsze, coraz większa część rynku spożywczego należy do dużych graczy, a mali wypadają z gry w całym kraju. Jeśli czytamy o tym, że np. Lidl otwiera jednego dnia 4 nowe sklepy, to zyska klientów czyimś kosztem. A dodatkowe wydatki związane z pandemią, spadek wpływów i zakłócenie dostaw słabszych dobijają.


Po drugie, coraz więcej handlu przenosi się do Internetu – to od lat dziesiątkuje stacjonarne sklepy odzieżowe, elektroniczne i księgarnie. Zwłaszcza w dobie pandemii widać, że Polacy coraz chętniej szukają produktów w sieci, a nie w galeriach handlowych. Kiedyś to była oszczędność czasu w zamian za ryzyko niepasującego produktu, dziś tego ryzyka się nie boimy (dostawy i zwroty coraz częściej są darmowe) – większe obawy budzi wchodzenie w tłum ludzi.


Po trzecie, Polska notuje spadek liczby sklepów co roku od wielu lat. Dość powiedzieć, że w 2009 roku było w kraju aż 371,8 tys. sklepów stacjonarnych, a dziś jest ich tylko 257,1 tysięcy! Co więcej, pierwsze półrocze 2020 wypada naprawdę nieźle w porównaniu do 2019 (258,6 tys.), gdy o pandemii nikt jeszcze nie myślał. Bo choć ubywa jednych sklepów, to otwierają się inne. Polacy coraz bardziej cenią sobie lokalne piekarnie (coraz częściej z możliwością wypicia kawy i ciepłego pieczywa) czy warzywniaki – ich w pierwszym półroczu przybyło.

 

ALDI również walczy o względy Polaków. Zobacz ofertę!

aktualna gazetka Aldi - najświeższe promocje i aktualne ceny, oferta specjalna